Autor: Ewelina Rubinstein
Tytuł oryginału: "Nina, prawdziwa historia"
Liczba stron: 125
Gatunek: Erotyka/Sensacja
Wydawnictwo: Psychoskok
Moja ocena: 9.5/10
Ewelina Rubinstein - dziennikarka, prawniczka. Urodzona w Zgorzelcu; ukończyła studia prawnicze w Warszawie i tam stawiała swoje pierwsze kroki jako dziennikarka. Współpracowała m.in. ze studenckim miesięcznikiem „Obsesja”, „Warszawskim a b c” oraz z Akademickim Radiem Kampus. Od ponad roku związana na stałe z lokalnym dwutygodnikiem „Głos Wolsztyński”. Jest członkiem Otwartej Rzeczpospolitej- Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii. „Nina, prawdziwa historia” to jej debiutancka powieść.
Daniel to młody wykładowca prawa, który pewnego dnia zostaje odwiedzony przez starszego mężczyznę - Ernesta Schneidera, który - ku zdziwieniu Daniela - wie o jego życiu bardzo wiele, co jest dość nietypową sytuacją, ponieważ mężczyźni spotykają się po raz pierwszy. Ernest pozostawia mu tajemniczy wpis w książce, a mianowicie wiadomość od Niny. A kim jest Nina? Tego Daniel nie wie, ale postanawia odnaleźć kobietę. O dziwo, Nina okazuje się prostytutką, która chce się z nim spotkać. Mężczyzna płaci za seks, aby móc ją zobaczyć, dotknąć. Czuje wobec niej coraz większe pożądanie, więc aby o niej zapomnieć, wyjeżdża służbowo do Paryża, ale tam również natyka się na tajemniczego starca, który informuje go, że Nina znów chce go zobaczyć. Jednak wciąż pozostaje nierozwiązana zagadka dotycząca zabytkowego egzemplarza "Nędzników", którego tłumaczem okazał się sam Ernest Schneider. Daniel wraz z grupą znajomych stara się ją rozwikłać, ale czy podoła wyzwaniu? I kim tak naprawdę jest prześladujący go starzec? Co z tym wszystkim ma wspólnego Nina?
"Mijały wieki i lata, zmieniały się epoki i moda, a jedno wciąż pozostawało takie samo. Ludzka marność i poczucie tęsknoty za rzeczami, które nie miały znaczenia w ponadczasowym wszechświecie".
Pierwszy raz spotkałam się z książką, która na samym początku przed odpowiednią treścią zawiera dwustronicowe streszczenie fabuły. Na początku pomyślałam, że jest to może jakieś wprowadzenie, ale w połowie czytania go, na szczęście zorientowałam się, że wyjawia ono wszystko, co dzieje się w książce. Jeśli doczytałabym je do końca, dalsze czytanie książki byłoby bez sensu. "Nina, prawdziwa historia" to opowieść o pokonywaniu przeciwności losu oraz poszukiwaniu własnej tożsamości. Główny bohater bardzo przypadł mi do gustu, natomiast bardziej zainteresowała mnie postać Niny i rola, jaką odgrywała w powieści.
Książka bardzo mnie wciągnęła. Jak już się za nią zabrałam, to nie minęły dwie godziny, a powieść była przeczytana. Z każdym kolejnym rozdziałem powtarzałam sobie "doczytam jeszcze ten, a resztę skończę jutro", ale nie mogłam się powstrzymać. Pani Ewelina idealnie potrafi trzymać czytelnika w napięciu przez całą przygodę z jej książką. Zakończenie trochę zbiło mnie z tropu, ponieważ wyobrażałam je sobie trochę inaczej, ale to dowodzi, że "Nina, prawdziwa historia" wyróżnia się na tle innych powieści tego samego gatunku, ponieważ ich zakończenia są do siebie bardzo podobne, natomiast tutaj pani Ewelina bardzo mnie zaskoczyła. W sensie pozytywnym oczywiście. Nie wiem dlaczego, ale książka ta skojarzyła mi się trochę z powieścią Paula Coelho pt.: "Jedenaście minut". Być może dlatego, że posiadają podobną tematykę.
Okładka na swój sposób oddaje postać oraz osobowość tytułowej Niny, co także jest dużym plusem.
Książkę polecam osobom lubiącym literaturę erotyczną oraz zawierającą nutkę sensacji, ale nie wyklucza to, że każda inna osoba również może ją przeczytać. Jednak nie uważam, aby była ona przeznaczona dla młodzieży w wieku 11-13 lat oraz oczywiście młodszej. :)
Za możliwość przeczytania powieści chcę bardzo podziękować jej autorce, czyli pani Ewelinie Rubinstein.
https://www.facebook.com/rubinsteinewelina
Hm.. Czas pokaże, czy przeczytam tą pozycję, ale raczej wątpię. Owszem, poczytuję sensacje, ale ta akurat nie jest tą, którą bym z chęcią przeczytała. [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszy akapit i boję się czytać dalej, bo strasznie naspoilerowałaś! Czy nie dało się opisać fabuły nie zdradzając poszczególnych scen w książce?
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że tyle samo informacji było zawartych w opisie wydawcy, krótki opis fabuły z mojego bloga nie zdradza więcej niż opis okładce książki tak więc bez różnicy, czy przeczytasz moją recenzję czy odwrotność książki - będziesz wiedziała tyle samo, tak więc nie jest to spoilerowanie.
UsuńPiękna recenzja, witam znów :)
OdpowiedzUsuńWcale nie zawarłaś dużo spoilerów, myślę, że napisałaś to akurat tak, żeby zaciekawić odbiorcę. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, przepraszam za długą nieobecność i zapraszam do mnie, bo to już siódmy rozdział ;)
Patka-pisze.blogspot.com
Rishowata.blogspot.com