Liczba stron: 368
Gatunek: Literatura obyczajowa/polska/Dramat
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Katarzyna Woźniczka - absolwentka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Mama, wysłuchując jej licznych dziecięcych opowieści z rozbawieniem powtarzała: "Pisz książki". Po obronie pracy magisterskiej przyszedł w końcu na to czas.*
"Pełna pogody ducha Karolina Tyrolska od zawsze wierzyła, że los jej sprzyja. Miała kochającego męża, satysfakcjonującą pracę, stabilizację finansową, więc mimo problemów z zajściem w ciążę, była pewna, że prędzej czy później uda się zrealizować jej marzenie.
Pewien lipcowy dzień wystawił ją na niespodziewaną próbę. Po raz pierwszy życie przestaje układać się po jej myśli i Karolina czuje, że traci grunt pod nogami. W jej świat wkraczają nowe postacie, inne schodzą na drugi plan.
Zagubiona i przerażona pozwala, by bliscy decydowali za nią. A każdy ma inny sposób na wybawienie jej z opresji... Tylko czy to jeszcze jest jej życie?"
"(...) - Włączyłem ci blokadę, więc mnie nie zdradzisz - wybrnął Krzysiek.
- Przynajmniej nie będzie mnie podrywał żaden spam.
- Nie ma szans. Chociaż przecież uwielbiasz te tysiące reklam, które trafiają za twoją zgodą do twojej skrzynki."
Karolina ma szczęśliwe życie, kochającego męża, dobrą sytuację finansową i wreszcie wymarzony dom. Do szczęścia brakuje jej tylko dziecka. Razem z mężem, Krzyśkiem, starają się o nie od lat. Regularnie chodzą do poradni leczenia bezpłodności. Lecz jednego, jedynego dnia, świat Karoliny przewraca się do góry nogami. Jej mąż ulega poważnemu wypadkowi i umiera. W ten sam dzień kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży. Chyba każdy na jej miejscu załamałby się podwójnie, prawda? Wreszcie będzie miała dziecko, którego tak bardzo z Krzysiem pragnęli i nawet nie zdążyła mu o tym powiedzieć. Czy Karolina poradzi sobie jakoś z żałobą po mężu i zadba o siebie i wciąż nienarodzone dziecko? Czy uda jej się stworzyć życie, jednak tym razem bez ukochanego?
Czytając powieść, znienawidziłam teściów Karoliny. Zwłaszcza teściowej. Zamiast razem łączyć się w bólu i żałobie, ta uprzykrzała jej życie jeszcze bardziej niż dotychczas. Chciała pokazać, jaką to ona jest pogrążoną w smutku po stracie syna matką i upokarzała Karolinę na każdym kroku, do tego wykorzystywała ją do swoich niemoralnych celów. Wygarniała przyszłej mamie, jaką to ona jest i była okropną żoną, bo nie cierpi wystarczająco mocno po stracie męża, że nigdy go nie kochała i była z nim tylko dla pieniędzy. Co gorsza, próbowała zagarnąć dla siebie majątek, który Karolina odziedziczyła po mężu. Kiedy tylko ta kobieta wchodziła na plan, miałam dość. Chciałam wykrzyczeć jej w twarz, co myślę o niej i jej egocentrycznych postępowaniach.
"(...) - I pomyślałam - ciągnęła Grażyna - że jak już się do nas przeprowadzisz, to twoje mieszkanie można by było wynająć. Zawsze to dodatkowy grosz. Twoje nowe mieszkanie może zająć Dominika. Myślę też, że nie poskąpisz pieniędzy z tego firmowego funduszu z korporacji..."
"(...) - Ja wiem, że pozbierałaś się po stracie Krzyśka. Był dla ciebie obcą osobą, ale dla nas... Z nami był całe życie. A teraz chcesz czuć się wolna i bez obowiązków kosztem zdrowia dziecka! Zapomniałaś już, jak długo się o nie staraliście?! - Krzyk teściowej paraliżował Karolinę. Nie potrafiła zrozumieć, czemu Grażyna tak ją ocenia. - Masz prawo układać sobie życie, ale nie pozwolę skrzywdzić tego niewinnego maleństwa! - ciągnęła - Proszę, opamiętaj się. Zrozum, że to jest mój wnuk! Straciłam syna, nie możesz odebrać mi wnuka... - Jej krzyk przeszedł w szloch. (...)"
To by było tyle na temat wrednej i egoistycznej teściowej.
Przejdźmy do innych bohaterów.
Marta... Marta jest dawną koleżanką Karoliny ze szkoły. Kobiety spotykają się po latach w poradni ginekologicznej w dniu wypadku Krzysia. Marta jest świetnie wykreowaną postacią. Zakręconą, szaloną, rozgadaną. Buzia non stop jej się nie zamyka. Dziewczyny bardzo zbliżają się do siebie i nawiązują przyjaźń. Marta na swój sposób pomaga Karolinie pozbierać się po stracie męża i przygotować na bycie matką. Dzięki niej Karolina choć na krótki czas rozpromienia się i nie myśli tylko o śmierci ukochanego.
Książka jest po prostu świetna. Wciągająca, wyciskająca masę łez, ale i rozbawiająca. W niektórych momentach nie mogłam powstrzymać się, by nie wybuchnąć śmiechem.
Przypadł mi do gustu także sposób pisania pani Katarzyny Woźniczki. W przyszłości pewnie sięgnę po inne jej książki, gdy tylko się ukażą.
Jak najbardziej polecam! :)
OCENA: 9/10
Hmm... Sama nie wiem, czy sięgnąć po tę książkę, czy też nie. Może kiedyś się zdecyduję. Na razie jednak nadrabiam zaległości, jeśli chodzi o fantastykę. :)
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Z chęcią bym po nią sięgnęła!
OdpowiedzUsuńRaczej nie czytam powieści tego pokroju ;)
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńChyba nie jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuń