czwartek, 1 października 2015

[95] Ekranizacja "Prób Ognia"

Tytuł: "Więzień Labiryntu: Próby Ognia"
Oryginalny tytuł: "Maze Runner: The Scorch Trials"
Reżyseria: Wes Ball
Scenariusz: T.S. Nowlin
Gatunek: Thriller/Akcja/Science-Fiction
Produkcja: USA
Premiera: 9 września 2015 (świat), 18 września 2015 (Polska)

Druga z cyklu ekranizacji bestsellerowych powieści Jamesa Dashnera, thriller science fiction, którego akcja rozgrywa się w świecie dotkniętym kataklizmem. Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają dawne życie. W Labiryncie było łatwe życie. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany dawno temu...*




Po przeczytaniu całej serii "Więzień Labiryntu" autorstwa Jamesa Dashnera i po obejrzeniu ekranizacji pierwszej części nie mogłam się doczekać ekranizacji części drugiej.
Jak wiecie z moich poprzednich recenzji, "Więzień Labiryntu" bardzo szybko stał się moją ulubioną serią fantasy. Uważam, że "Próby Ognia" jako książka, były najlepszą częścią z całej trylogii. Już po obejrzeniu zwiastunu można było się domyślić, że film będzie czymś kompletnie innym niż książka. I szczerze mowiąc, niewiele osób się myliło. Prawda jest taka, że producenci tego filmu stworzyli coś zupełnie nowego, kompletnie inną historię. Może tylko kilka faktów z książki było pokazanych w filmie.

Jak już większość wie, w ekranizacji zawarto też elementy z trzeciej części książki zatytułowanej "Lek na Śmierć". Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że aż tyle tych elementów tam będzie. Przez to zaczynam zastanawiać się, jak zostanie stworzona ekranizacja części trzeciej, skoro bardzo wiele wydarzeń z niej zostało odtworzonych w "Próbach Ognia".

Film od samego początku bardzo mi się spodobał. Przede wszystkim było bardzo dużo ciekawych akcji, które przebiegały w niewyobrażalnie szybkim tempie. W niektórych momentach był także zabawny, dzięki czemu można było się również pośmiać.

Producenci filmu dołożyli także kilka postaci, które nie były wymienione w książce, nie zdradzę Wam jednak, kto to był. Ci, co obejrzeli film, wiedzą. :)

Następnym elementem, który poruszę będą Poparzeńcy. W książce można było jeszcze z nimi normalnie rozmawiać, niezależnie od stadium choroby. W filmie natomiast zrobili ich na wzór Zombie. Także zarazić Pożogą można się było od nich poprzez dotyk, krew, czy coś w tym rodzaju, a w książce Pożoga przenosiła się drogą kropelkową. Zawiodłam się, jeśli chodzi o te postacie, ponieważ w książce był bardzo ciekawy moment, jeden z moich ulubionych (ci, co czytali, będą wiedzieli, o co mi dokładnie chodzi), mniej więcej, kiedy to Brenda i Thomas uciekali tunelami i natknęli się na Poparzeńców. W filmie niestety momentu tego nie było, choć dowiedziałam się, że jego producenci rozważali tę scenę.
Jeszcze dodam tylko, żeby za dużo nie zdradzać, że zakończenie kompletnie zbiło mnie z tropu i film skończył się w totalnie nieodpowiednim momencie, co wszystko zepsuło.


Reasumując, film był bardzo wciągający. Jako sam film bardzo mi się spodobał, ale jako ekranizacja jest to niestety totalne dno. Z tego właśnie powodu końcowo ocenię film pod dwoma różnymi względami.

JAKO EKRANIZACJA: 2/10
JAKO FILM: 9/10

Jednakże serdecznie polecam! :)

*opis dystrybutora
** źródła zdjęć: Filmweb

5 komentarzy:

  1. Słabo jako ekranizacja :) Nie nadążam an i zczytaniem książek, ani z oglądaniem ekranizacji. Choć mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie wyszła z tego adaptacja w stylu zombie apokalipsy - ja książek nie czytałem, dlatego sam film jako film oceniłem dość wysoko (możesz zresztą zerknąć jak ja go widziałem oczami człowieka, który książki nie ruszył) - nie wiem jakbym się odniósł do powieści. W końcu niby to adaptacja, ale reklamują jako ekranizacja. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię filmy o zombie i taki rodzaj Poparzeńców nie przeszkadzałby mi, gdyby nie to, że tak bardzo polubiłam ich w książce jako mówiących szaleńców. :)

      Usuń
  3. Hej! Bardzo dobra recenzja. ;) Chciałam zauważyć jednak, że w pierwszej jej części użyłaś słowa "ekranizacja", a potem jako synonim "adaptacja". To błąd, ponieważ są to dwie różne rzeczy i naprawdę nie należy ich ze sobą mylić. Ekranizacja to właśnie przeniesienie książki na ekran, jak najlepsze jej odwzorowanie. Natomiast adaptacja to film NA PODSTAWIE książki, czyli reżyser nie przenosi dokładnie książki na ekran, jak to jest w przypadku ekranizacji, a jedynie się na niej opiera. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę. :) Następnym razem będę pamiętać o różnicy tych dwóch słów. :)

      Usuń

Każdy dodany przez Was komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego recenzowania. :)
Dziękuję Wam bardzo za ten miły gest i zachęcam do komentowania, bo dla Was to niewiele, a dla mnie naprawdę dużo! ^^