piątek, 10 czerwca 2016

[123] "Maybe Someday" - Colleen Hoover

Autor: Colleen Hoover
Tytuł oryginału: "Maybe Someday"
Liczba stron: 440
Gatunek: New Adult/Literatura współczesna
Wydawnictwo: Otwarte



Colleen Hoover - autorka bestsellerów New York Timesa. Jej powieści obracają się w kategoriach New Adult i literatury młodzieżowej.*

"On, Ridge, gra na gitarze tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin.
Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce..."*



"Nauczyłem się jednak, że sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce. Od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce".

Tak długo... Tak potwornie długo zbierałam się do napisania recenzji tej książki. Jest tak cudowna, że do teraz mam kaca, mimo że przeczytałam ją już jakiś czas temu.

Ridge i Sydney... To tak wspaniała historia, jakiej już nie przeczytałam dawno. Nawet po "Morzu Spokoju" Katji Millay nie czułam się taka "pusta w środku".

On, chłopak, który od dobrych kilku miesięcy nie ma weny twórczej na teksty piosenek swojego zespołu.
Ona, która mieszka w bloku naprzeciwko i która jest rozwiązaniem jego problemu.
Zaczęło się od niewinnego słuchania jego cowieczornej gry na gitarze z balkonu. Później poszło o krok dalej. Sydney podśpiewywała pod nosem.
Kiedy on to zauważył, natychmiast postanowił się z nią skontaktować.
Od tego czasu ich znajomość zaczęła się coraz bardziej rozwijać i pogłębiać. Dramaty, które ostatnimi czasy przeżywała Sydney, stały się dla niej niczym. Wszystko dzięki Ridge'owi.
Ale nie wszystko jest takie proste i piękne, jakie mogłoby się wydawać...

Piękna. Wspaniała. Cudowna. Niesamowita. Fascynująca.
Nie ma epitetów, które oddawałby niesamowitość tej książki. Nie ma słów, którymi mogłabym wyrazić, co czułam podczas jej czytania.
Owszem, po przeczytaniu "Hopeless" i "Losing Hope" Colleen Hoover byłam zachwycona jej twórczością, ale to dopiero dzięki "Maybe Someday" postanowiłam przeczytać także resztę jej książek. Nie potrafię odnaleźć słów, którymi mogłabym Wam opisać tę książkę. W życiu nie pomyślałabym, że będzie to dla mnie takie trudne. W końcu się udało i trafiłam na powieść, która dosłownie odebrała mi mowę.

Do tego piosenki Griffina Petersona, które powstały we współpracy z Colleen Hoover specjalnie na potrzeby tej książki. Słucham ich do dzisiaj. Stały się moim narkotykiem. Podczas czytania "Maybe Someday" mogłam wyobrazić sobie, że to właśnie Ridge, główny bohater je śpiewa. Coś... Coś naprawdę cudownego, z czym dotychczas nie miałam styczności.
Piosenki to genialny pomysł. Dzięki nim książka zapadła mi w pamięć i myślę, że na długo z niej nie zniknie.

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować Dominice z bloga Bookaholic, która jest wielką fanką Colleen za to, że poleciła mi tę książkę. Przeczytałam ją praktycznie jednym tchem i wciąż nie potrafię się po niej pozbierać.

Polecam gorąco! :)

OCENA: 10/10

*źródło: www.lubimyczytac.pl

7 komentarzy:

  1. Świetna recenzja świetnej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma za co dziękować! Przeze mnie miałaś kaca :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kac książkowy też ma swoje pozytywy i wbrew wszystkiemu, lubię te uczucie. :D O ile nie trwa za długo. :D

      Usuń
  3. Tak, ta książka jest przepiękna... Czytałam ją rok temu i rozkochała mnie w sobie! <3

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie w wolnej chwili ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie parę dni temu przeczytałam Hopeless. Jestem pod wielkim wrażeniem... Coleen Hoover jest świetną pisarką! I książkę przeczytałam w rekordowym czasie, zaczęłam jednego popołudnia, czytałam do wieczora, potem jakoś do 3 w nocy, ustawiłam budzik na 5 rano i czytałam do siódmej, potem po szkole do wieczora czytałam bez przerwy... Chociaż tobie nie dorównam, bo kiedyś pisałaś, że przeczytałaś jakąś książkę w parę godzin xd Zamierzam kupić drugą część, a potem Losing Hope, NA 100% przeczytam te dwie książki do końca czerwca i nie będę miała co czytać xd hah
    Pozdrawiam serdecznie!
    FotoReporterka
    http://zdjeciapelneinspiracji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Losing Hope" jest milion razy lepsze niż "Hopeless". Jest drugą połówką tej książki. Jest... jest niesamowita. ^^
      Daj znać, jak wrażenia, kiedy przeczytasz i "Losing Hope" i "Maybe Someday". :3
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Każdy dodany przez Was komentarz jest dla mnie motywacją do dalszego recenzowania. :)
Dziękuję Wam bardzo za ten miły gest i zachęcam do komentowania, bo dla Was to niewiele, a dla mnie naprawdę dużo! ^^